Archiwum październik 2002


paź 31 2002 Oby nie jak co roku....
Komentarze: 4

Jutro I listopada, mam nadziję że będzie lepiej niż rok temu, że dostrzegę inne sprawy, a co widzialam rok temu....

                                   "I LISTOPADA"

Cmentarz, haniebne znicze

Rozpalone plomieniem sztuczności,

Który walczyl z wiatrem

I lazmi zmarlych.

Dlaczego?

Czym sobie zaslużyli

Na tę obojętność...

 

Bezsensowy rytulal,

Raniące przyzwyczajenie.

Poukladani ludzie

Przepelnieni szczęściem.

Udają !

Tylko po co...?

 

tylko_ola : :
paź 31 2002 Juz pożeganania nadszedł czas......
Komentarze: 9

Hmm.....w calkiem niedawnym czasie pożegnalam sie ze swoja "starą" klasą, z ludźmi z którymi spędzilam polowę swojego dotychczasowego życia, ale to nie byla jeszcze aż takie straszne, dużo ludzi z tamtej klasy uczy sie ze mną w nowej szkole, poza tym wszyscy mieszkaja w Godapi i jest luz. Jednak dzis musze pożeganć sie z kimś na czas bliżej nie określony, moja koleżnaka leci do Kanady, na stale....Dlatego dzis toważyszy mi refleksja w związku z pożegnaniami, czy ona zapamięta moje ostatnie slowa, moje życzenia na tą nową nieznaną drogę....wogóle to co mam jej powiedzieć....jak ubrać w slowa to co czuje, to czego jej życze...? Czy pożegnanie ma wogóle jakiś sens, czy ona będzie je pamiętać, bo w sumie ważniejsze od slów pożegnania są chyba wspomnienia, które ze sobą zabierze. Myśle, że powinnam powiedzieć jej to co sama chcialabym usyszeć, nie wiem tylko, czy nie boje się tego, aby moje plany, cele, to czego bym bardzo chciala ujrzaly blask księżyca, w świetle którego, zobaczę Darie ostatni raz, jak nie na zawsze to na bardzo dlugo.....

tylko_ola : :
paź 28 2002 Nienamacalna sfera marzeń....
Komentarze: 9

Hmm......pisalam już wczesniej troszke o marzeniach, ale chyba mi siem odmienilo, podejrzewam, że to znowu za sprawą tego deszczu, który gości obecnie w moim życiu. Kiedyś na czacie rozmawialam z pewnym chlopakiem, nie pamiętam imienia, wieku, pamiętam tylko jeden pozornie drobny szczegól, kiedy zapytalam go o marzenia, powiedzial, ze chcialby być latarnikiem, ale to jest marzenie i nigdy sie nie spelni. Zrobil na mnie piorunujące wrazenie, ale nie tylko, chyba mnie czegoś nauczyl, bo ja powiedzialam że wcale tak nie musi byc że to tylko marzenie, że ona naprawde może być latarnikiem jeśli chce, a on uswiadomil mi że urok marzeń tkwi w tęsknocie jaką za sobą kryja, nigdy niezaspokojonej tęsknocie...To co do tej pory uważalam za swoje marzenia, bylo tylko celami, do których dąże, za wyjątekim jednego - przyjaciela. On zawsze będzie w mojej sferze marzeń. Kiedys zapytana o marzenia odpowiedzalam: córka, przyjaciel i  to żebym u kresu swego życia mogla powiedzieć, że byla zajebiscie, niczego nie żaluje, coś dobrego po mnie zostalo i moge godnie zejsć z tego świata, jednka teraz z perspektywy czasu patrząc, stwierdzam, ze to nigdy nie byly moje marzenia. A co nimi jest teraz, wyżej wspominany przyjaciel i rozmowa z siostrą...oba na zawsze pozostaną tylko marzeniami, ale czy to jest takie straszne...?

tylko_ola : :
paź 28 2002 Dzięki deszczowi....
Komentarze: 5

Bardzo sprzyjający w moim życiu deszcz padal ostatnio intensywnie, nie moglam sie skupić nad sprawami codziennymi   - myślalam, w sumie nawet nie wiem o czym, a może i wiem....Byam pewna swojego jestestwa, myślalam, że jestem "jakaś", mylilam sie...? Czy to ja sie zmienilam, czy tok mojego myślenia ulegl "modernizacji"...? Przez ostatnie dni stąpalam po ścieżce wspomnień, ale to byla ściezka inna niż zawsze. Nie byla wąskim korytarzem wyrwanych z życia fragmentów, które chce pamiętać, to byla szeroka autostrada, faktyczna, betonowa autostrada, nie koniecznie "do nieba". Obawiam sie, ze dopiero teraz staje się naprawde świadoma, ta świadomość przytlacza mnie, nie pozwala beztrosko gonić za wiatrem...

tylko_ola : :
paź 24 2002 Beznadziejna i żałosna notka...
Komentarze: 16

Ta notka jest impulsem, gdybym jej teraz nie napisala na pewno nie napisalabym jej nigdy....nie mam sily....życie mnie przerasta, moja beznadziejność siega granic. Przed chwilą podarlam sie z ojcem, ostatnio caly czas sie klócimy, a kiedyś mialam z nim taki dobry kontakt, moglam z nim pozrozmawiać o wszystkim i rozmawiamlam, do czasu....A do tego wszystkiego nie radze sobie z niczym, nauka - mam jej już na maxa dosć, nie wyrabiam czasem, problemy z samą sobą - jest ich coraz więcej. A do tego samotność, nie powiem nikomu jak jest mi źle - powód, nie mam komu, dlatego pisze tutaj, chociaż to totalny bez sens. Jestem zla, wiem to, kazdego dnia, jest miliony sytuacji, które mi o tym przypominają, ja juz tak chyba nie moge, no i znowu, narzekam, urzalam sie nad samą sobą, a w Czechach co maja ludzie powiedzieć...jak ma sie ich sytuacja do mojej. Sama dostrzegam swoje zlo na każdym kroku, bo zamiast teraz modlić sie za tych ludzi oplakuje swój "beznadzieny los" a to nie jest w porzadku, ale my źli mamy już to do siebie, że gówno nas obchodzą inni, widzimy tylko wlasną beznadziejność...Sorry że zasmiecam tą notką, tą strone, ale to co napisalam bylo silniejsze...

tylko_ola : :