Beznadziejna i żałosna notka...
Komentarze: 16
Ta notka jest impulsem, gdybym jej teraz nie napisala na pewno nie napisalabym jej nigdy....nie mam sily....życie mnie przerasta, moja beznadziejność siega granic. Przed chwilą podarlam sie z ojcem, ostatnio caly czas sie klócimy, a kiedyś mialam z nim taki dobry kontakt, moglam z nim pozrozmawiać o wszystkim i rozmawiamlam, do czasu....A do tego wszystkiego nie radze sobie z niczym, nauka - mam jej już na maxa dosć, nie wyrabiam czasem, problemy z samą sobą - jest ich coraz więcej. A do tego samotność, nie powiem nikomu jak jest mi źle - powód, nie mam komu, dlatego pisze tutaj, chociaż to totalny bez sens. Jestem zla, wiem to, kazdego dnia, jest miliony sytuacji, które mi o tym przypominają, ja juz tak chyba nie moge, no i znowu, narzekam, urzalam sie nad samą sobą, a w Czechach co maja ludzie powiedzieć...jak ma sie ich sytuacja do mojej. Sama dostrzegam swoje zlo na każdym kroku, bo zamiast teraz modlić sie za tych ludzi oplakuje swój "beznadzieny los" a to nie jest w porzadku, ale my źli mamy już to do siebie, że gówno nas obchodzą inni, widzimy tylko wlasną beznadziejność...Sorry że zasmiecam tą notką, tą strone, ale to co napisalam bylo silniejsze...
Dodaj komentarz