Dramatyzowanie, pierdolenie i takie tam.......
Komentarze: 4
Hm...może to glupie, może i nie ale już taka jestem i golądalam wczoraj film...który bardzo mi sie spodobal...Ja wogóle uwielbaim dramaty...na prawde one mnie wzruszają...śmierć osmioletniego dziecka to dla mnie nie jest normalność, (co kolowiek nią jest) i tak zastanawiam sie czy ja bym swemu dziecku powiedziala, że jest nieuleczalnie chore...czy ja chcialabym uslyszeć to od swojej mamy....nie wiem.....Zastanawialam sie nad tym, i nie wiem. Mam w życiu jakieś tam cele itp. i na pewno chcialabym je zrealizować, może jesli dowiedzialabym sie o takiej chorobie to bym je zrobila tylko, że szybciej....ale z drugiej strony, chcialabym normalnie zyć...funkcjonować tak jak każdy inny...Kiedys na polskim, pani powiedziala, że gdybyśmy mieli możliwosć porozmawiania ze smiercią, przed tym jak ona nas zabierze...to o co byśmy ją zapytali...ja zadalam jedno pytanie...banlane i proste..."gdzie mnie zabierasz...?" i sama na nie musialam odpowiedzieć..."...tam, gdzie nie sięga twa wyobraźnia, to co zobaczysz, poczujesz...będzie dla ciebie czymś zupelnie nowym, kiedy już tam będziesz - staniesz przed rozwiązaniem największej tajemnicy ludzkości - wtedy poczujesz wartość blogiej nieświadomości lub cudownego smaku wiedzy, a co to dokladnie będzie, dowiesz sie już na miejscu....w tej chwili wyrywam cie z blogostanu negacji, choć i nie lękaj sie..." Czlowiek sam sobie zadaje pytania...sam sobie odpowiada...a życie plynie dalej...nie wiadomo kiedy Ją spotkasz....
Dodaj komentarz