Archiwum 24 października 2002


paź 24 2002 Beznadziejna i żałosna notka...
Komentarze: 16

Ta notka jest impulsem, gdybym jej teraz nie napisala na pewno nie napisalabym jej nigdy....nie mam sily....życie mnie przerasta, moja beznadziejność siega granic. Przed chwilą podarlam sie z ojcem, ostatnio caly czas sie klócimy, a kiedyś mialam z nim taki dobry kontakt, moglam z nim pozrozmawiać o wszystkim i rozmawiamlam, do czasu....A do tego wszystkiego nie radze sobie z niczym, nauka - mam jej już na maxa dosć, nie wyrabiam czasem, problemy z samą sobą - jest ich coraz więcej. A do tego samotność, nie powiem nikomu jak jest mi źle - powód, nie mam komu, dlatego pisze tutaj, chociaż to totalny bez sens. Jestem zla, wiem to, kazdego dnia, jest miliony sytuacji, które mi o tym przypominają, ja juz tak chyba nie moge, no i znowu, narzekam, urzalam sie nad samą sobą, a w Czechach co maja ludzie powiedzieć...jak ma sie ich sytuacja do mojej. Sama dostrzegam swoje zlo na każdym kroku, bo zamiast teraz modlić sie za tych ludzi oplakuje swój "beznadzieny los" a to nie jest w porzadku, ale my źli mamy już to do siebie, że gówno nas obchodzą inni, widzimy tylko wlasną beznadziejność...Sorry że zasmiecam tą notką, tą strone, ale to co napisalam bylo silniejsze...

tylko_ola : :