Komentarze: 2
Doszlam dzis do wniosku, że nie ma sensu analizować i przeżywać każde najmniejsze uczucie, każdą emocję, która gdzieś sie we mnie pląta. To jest zajebiście zgubne, bo życie przeplecione jest dobrem i zlem, czasami nie zdąże nawet porządnie ponażekać na swój marny los kiedy znów mam dobry humor i tak w kólko. Czasami wydaje mi sie, że traktuje życie zbyt serio, za bardzo sie w nie zaglębiam. Owszem czasami na prawde warto zastanowieć się nad swoim życiem, rozejrzeć sie dookola, ale nie do przesady. Te myśle diametralnie zmienione patrzenie na życie to skutek intensywnego myślenia....Kiedy zastanawiam sie poważnie i dlógo nad sobą, cala moja przyszlość stanęla pod znakiem zapytania...czy ja na pewno moge być psychologiem, czy nie mam za dużo problemów z samą sobą...? To co bylo w moim dotychczasowym życiu celem, zalożeniem, milością, nagle przestaje mieć sens...Nie wiem czy umialabym komus pomóc skoro czasami nie umiem pomóc sobie, zawsze bylam pewna tego co chce w życiu robić, zawsze do czasu....ta niepewność mnie niepokoi...