Komentarze: 8
Nie wiem jak mam zacząć i co napisać...o tym co mam namyśli chciałam już dawno napisać, ale nie pisałam....bo chyba było mi wstyd, może myślałam że i tak nikt mnie nie zrozumie...nie wiem. Pewnie nigdy bym o tym nie napisała, ale nie moge dłużej dusić tego w sobie, bo nie mam komu o tym powiedzieć, to żałosne ale nie mam komu...Chodzi o mojego ojca, było w życiu pare sytułacji w których czułam siem jak totalny śmieć, jak nikt...nigdy nie zapomne własnie 'tych' sytułacji. Nie wiem jak to napisać, nie wiem czy jest sens...chyba nie umiem. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że go nie nienawidze, nienawidze siebie...Wyżądził mi straszną krzywde psychiczną, to przez niego nie chce mieć męża, bo nie chce żeby moja córka chociaż raz czuła siem tak jak ja przez swojego ojca...Tak, tak może i histeryzuje, ale co z tego, co kurwa z tego...co mam robić jak jest mi źle???
................dziękuje tato...................