Komentarze: 4
A wiec wydalo sie już, że ten , o którym pisalam w swoich dwóch poprzednich notkach to "Alchemik". Teraz mam dowód na to, że życie ejst tym czym sie je widzi, Ci którzy przeczytali tamte dwie notki nawet nie pomyśleli, ze pisze o bohaterze ksiażki...a tak rzeczywiście bylo. Ale nie napisalam nic co nie bylo by zgodne sprawdą, kiedy nasawal wieczór i wszyscy w domu spali, oparta o nieskazitelną cisze bralam do ręki ksiażke i wsluchiwalam sie w to co mówil "Alchemik"....ja sie nie zakochalam tym chlopcem...ja sie nim zauroczylam, ale nie w taki ziemski, ludzki, zwyczajny sposób....to uczucie, moje do niego jest czymś leprzym, trwalszym...Znowu dziwaczeje, poakzuje sie moja popapraność....ale co mi tam, jakoś musze przetrwać każdy kolejny dzień dany mi przez Boga...hm...w sumie to nie tak. Nie jakoś, jakoś to żyją normalni ludzie, ja żyje w swoim świecie i po swojemu, nie żyje jakoś....żyje inaczej....