Komentarze: 4
Dzis poszlam do lekarza i czekając na swoją kolej przyżylam calą game emocji...tak tak wiem, ze znowu wypisuje moje dziwadla, nic na to nie poradze. A wiec napisze tutaj o tych dwóch najbardziej skrajnych...Byla tam oczekująca również na swoja kolej mama z malym synkiem...widać bylo, że nie ejst to rodzina zamorzna...ale między nimi zauważylam więź...ten maly chlopiec nie odstępowal na krok mamusi...patrzylam tak na nich i sama do siebie sie uśmiechalam...kiedy chlopiec byl już zmęczony czekaniem mama zaproponowala mu gre w lapki :) w tym momencie w smutnym, pomieszczeniu gdzie bylo slychać tylko ciche szpety i westchnienia rozlegl się wesoly śmiech chlopca :) To bylo coś cudownego, wszyscy do okola spojrzeli sie na robawioną dwójke, która nie przeskzadzala sobie i dalej grala w lapki i nawet na twarzach tych najbardziej smutnych i zmęczonych życiem ludzi pojawil sie lekki uśmiech...Poza tą sytuacja byla jeszcze jenda - tym razem bohaterami byl tata z synkiem. Nie zdążyli wejść do poczekalni a już ojciec malego chlopca chcial wyjść...dziecko nie wierzylo rodzicowi, ze wyjdzie...ja też nie wierzylam...wszyscy byliśmy w blędzie....ten czlowiek wyszedl i zostawil tego chlopca samego...on natmiast nie wiedzial co sie dzieje i sie poplakal...za moment widać bylo ojca z papierosem w jednej ręce z komórką w drugiej stal przed oknem poczekalni, po drugiej srtonie...To takie smutne...bynajmniej dla mnie...jak różni są ludzie, jak wiele można przeżyć czekając w kolejce do lekarza....