Komentarze: 4
Nie to nie On mnie rani..to zycie mnie poranilo...Prawie codziennie myśle sobie...dlaczego...dlaczego On jest tak daleko...??? Jest taki koffany, tak bardzo chcialabym być blisko niego, nawet nie musielibyśmy rozmawiać...wystarczyloby żebym go czula...żebym czula jego oddech...na sobie...choc raz trzymala go za ręke...To nie mozliwe...moziu kiedyś,przez jakis moment sen siem zisci...ale co bedize jak czar prysnie i będizemy musieli siem znowu rozstać...ehh...to przygnębiające...Zawsze kiedy pojawi siem ktos...ktoś taki fantastyczny to jest jakas przeszkoda...Na realu nawet nie mam co próbować bo ejstem jak ufo...Naleze to tak zwanych cnotek - niewydymek hehe ale wcale siem tego nie wstydze...po prostu czekam na Milość...czekam na pierwszy, jedyny i niepowtarzalny pocalunek...czekam na mojego księciunia, moziu nie księciunia bo takiego już spotkalam tez w necie ale to szczegól...ale na kogos do kogo poczuje coś więcej niż tylko jakies tam zauroczenie...heh z moim ostatnim kolesiem chodzilam dwa miechy...ale siem z nim nie calowalam...bo wiedzialam, że to nie jest ten...z którym moglabym przeżyć cos tak waznego - bynajmniej dla mnie hehe...Ehh ta Milość...