Komentarze: 12
Hm...dzis napisze o pewnej osobie, która weszla w moje życie z dnia na dzień, ale chyba pozostanie w nim na dlugo...Zadzwonil do mnie niedawno - zaskoczyl mnie, tak bardzo sie cieszylam :) Poznaliśmy sie na kolonii, nie mieszka w moim miescie, ale niedaleko. On byl pierwszym chlopakiem, któremu zaufalam tak bezpodstawnie...wiedzialam że to moja bratnia dusza, moglam mu powiedzieć doslownie o wszystkim i mówilam...rozmawialiśmy na bardzo różne tematy, to taki swietny chlopak, inteligentny, obraca sie w towarzystwie, nie koniecznie dobrze postrzeganym przez innych ludzi...ale jacy sa oni nie wiem, wiem jaki jest On...bardzo sie ciesze, ze go poznalam. Po kolonii utrzymywaliśmy ze sobą kontakt przez neta, no i byl u nas w Godapi, przyjechal do mnie i do kumpeli. Jest jedna rzecz, z ktorej on chyba nawet nie zdaje sobie sprawy...napisal mi kiedyś komentarz na blogu, po ktorego przeczytaniu lzy mi poleciealy...w tej jednej chwili czulam sie spelniona. Co takiego napisal, moze na pozór nic takiego, jednka dla mnie to zajebiście dużo: "czytając to, rozmawiajac z tobą, patrzac na twoje niektórea zachowania czasami myśle, że jestem podobny do ciebie, ale nawet nie przypuszczasz ile bym dal, żeby choć w polowie być takim jak ty czlowiekiem" i w tym monecie wymieklam...dzięki Rafal za wszystko...nigdy Cie nie zapomne...i to jest tylko Twoja zasluga, to Ty sam zapisaleś sie w mojej pamieci...