Komentarze: 10
Te same życie jest, raz piękne, a raz beznadziejne....
Te same życie jest, raz piękne, a raz beznadziejne....
Doszlam dzis do wniosku, że nie ma sensu analizować i przeżywać każde najmniejsze uczucie, każdą emocję, która gdzieś sie we mnie pląta. To jest zajebiście zgubne, bo życie przeplecione jest dobrem i zlem, czasami nie zdąże nawet porządnie ponażekać na swój marny los kiedy znów mam dobry humor i tak w kólko. Czasami wydaje mi sie, że traktuje życie zbyt serio, za bardzo sie w nie zaglębiam. Owszem czasami na prawde warto zastanowieć się nad swoim życiem, rozejrzeć sie dookola, ale nie do przesady. Te myśle diametralnie zmienione patrzenie na życie to skutek intensywnego myślenia....Kiedy zastanawiam sie poważnie i dlógo nad sobą, cala moja przyszlość stanęla pod znakiem zapytania...czy ja na pewno moge być psychologiem, czy nie mam za dużo problemów z samą sobą...? To co bylo w moim dotychczasowym życiu celem, zalożeniem, milością, nagle przestaje mieć sens...Nie wiem czy umialabym komus pomóc skoro czasami nie umiem pomóc sobie, zawsze bylam pewna tego co chce w życiu robić, zawsze do czasu....ta niepewność mnie niepokoi...
"Marnością jest gromadzić bogactwa, które przeminą i w nich pokladac nadzieję. Marnością także - zabiegać o wlasne znaczenie i piąć się na coraz wyższe szeble godności. Marnością - iść ślepo za zachceniami ciala i szukać tego, co kiedyś przyjdzie ciężko odpokutować. Marnością jest pragnąć dlugiego życia, a nie dbać o życie dobre. [...] Marnością - milować to, co tak szybko przemija, a nie śpieszyć się tam, gdzie radość nieprzemijąjąca."
Piękne slowa, które zrobily na mnie wrażenie podczas lekcji jezyka polskiego. To mi daje do myślenia, gdyż uświadomilam sobie, że życie ma dwojaką naturę - raz jest lepiej, raz gorzej, ważne że to zrozumialam. Nie znaczy to wcale, że zaczynam na nowo cieszyć się życiem, ale jest równoznaczne z tym, że mam nadzieję, chyba mam, bo to jest nienamaclane i czasami trudne do wyczucia. Ostatnio jest ze mną źle, ale dzisiejszy dzień jest dowodem na to, ze potrawie dostrzegać piękno nawet kiedy jest mi źle, to male zwycięsto, ale będe się nim cieszyć jak poleprzy sie mój stan psychiczny.
Znowu się doluje, tym razem chodzi o czas....za szybko mija. "Tak jak jest teraz na pewno nigdy już nie będzie" i to mnie przeraża. Przecież ja jestem w trakcie przemijania a czuje sie tak jakbym już przeminęla. Wracając ze szkoly, czulam, że już nigdy tego nie powtórze, nie moge przewinąć taśmy i przeżyć tego jeszcze raz...Juz nic nigdy sie nie powtórzy. Czas mija, a toważyszy mu monotonia, to mnie zabija. Ja nie moge tak żyć,nie chce. Przestalam chyba gonić wiatr, przestalam upajać się widokiem opadających liści, znowu zagubilam radość życia, nie widze sensu. Życie ucieka mi między opuszkami palców (uwielbiam ten tekst, bo jest taki prawdziwy...),to mnie przeraża...
Kogo ja oszukuje...? Przecież to wszystko jest jedną wielką ściemą, wcale nie jest dobrze, ja sobie to poprostu wmawiam. Wczoraj w nocy nie plakalam, tylko wylam, poklócilam sie z ojcem, ale czy to jest powód - nie!!! Zrozumialam, że ja nikomu nie powiem, że sie podarlam z ojcem i to jest najsmutniejsze. JESTEM SAMA!!! To we mnie siedzi, czasami o tym zapominam, jeśli bardzo tego chce jednak nie można wmawiać sobie cale życie, że jest dobrze...Nie mam przyjaciela, pewnie nigdy nie będe mieć, wiec czy warto żyć, marzyc i śnić....? Na jak dugo starczy mi sil, ile mam jeszcze w zapasie klamstw...