Komentarze: 6
Bylam wczoraj na dyskotece...lubie sie bawić, w tańcu poniekąd sie wyrzywam, odreagowuje sters...Wydaje mi sie, ze przez to, jak siem lubie bawic jestem postrzebana jako slodka idiotka...to mnie normalnie przesladuje...Jakis koles sie do mnie przyczepil...ja do niego nara a ten sie zacząl do mnie rzucać - za kogo ja sie uważam...a ja do niego grzecznie nawet mu pomachalam na dowidzenia..nie czaje pewnych kwestii. Czy to, ze uwielbiam poruszać sie w rytm muzyki musi oznaczać, że nie myśle...że ejstem pusta...że jestem dmuchaną lalą na jednen raz...Ten stereotyp mnie doluje. Dlatego tez zmienilam swoje podejście do kolesi - teraz jak koleś widzi mnie pierwszy raz na dyskotece i sobie rozmawiamy to od razu móiwe, mu że nie jestem tym kims, kim on myśli że jestem...zabawne sytuacje z tego wychodzą bo przecież on wie lepiej, a ja widze jak ona na mnie patrzy...nie nawidze byc obiektem....być może wlaśnie dlatego nie mialam sie wczoraj do kogo przytulić...a tego mi brakowalo...jakaś popaprana jestem...szkoda tylko, że nie ma w moim otoczeniu takiego samego popaprańca jak ja...